Na początku był kłębuszek,
tak mięciutki niczym puszek,
i zielony tak jak trawa.
Aż zaczęła się zabawa.
Piękna pani kłębek wzięła,
w swoje dłonie go ujęła
i szydełkiem czarowała,
coś pięknego wydziergała.
Najpierw tylko był placuszek,
potem miły, miękki brzuszek,
dziwne macki, ładne oczy -
cały stworek przeuroczy.
Tak powstała cud Cthuluszka
dla dużego i maluszka,
pozostało tylko czekać,
by trafiła do człowieka.
W małym mieście, dość daleko,
mieszkał chłopak, który czekał,
by pojechać do Warszawy,
pozałatwiać ważne sprawy,
Przy okazji chciał na Targi.
Wstał o świcie, bez słów skargi,
wśród wystawców sam buszował,
szczęściem swoim się radował.
Aż tu nagle... tak - znienacka,
patrzy...: Jaka śliczna macka!
zieloniutkie cudo takie,
zawładnęło tym chłopakiem.
Na warszawskim ComicCon-ie,
kiedy wziął ją w swoje dłonie
i przytulił… wpadł po uszy,
nawet się troszeczkę wzruszył.
Nikt by tego nie przewidział
kto Cthuluszki tej nie widział.
silny facet, a tu wpadka –
miękkie serce u gagatka.
Od tej pory tamta para
nierozłączną być się stara:
pewien chłopak i Cthuluszka
co wygląda jak poduszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz