Na krzaczku żył
Żuczek co lubił żołędzie,
żołędzi tych szukał
on zawsze i wszędzie;
po chaszczach się
skradał, buszował po rżysku
(zabłądził raz
nawet na pewnym ściernisku...)
Wciąż żądny żołędzi
dotarł aż do Zgierza,
żołędzi nie
znalazł, za to spotkał Jeża.
Jeż szukał uważnie
czerwonych jabłuszek,
by zimą nie burczał
jego pusty brzuszek;
jabłuszka pożywne,
soczyste, rumiane
Jeż jadał na obiad,
kolację, śniadanie.
Tłuściutkie
dżdżownice patrzyły z zachwytem
na jabłka przez
Jeża starannie ukryte...
Gdy Jeż spostrzegł
Żuczka, łapką mu pomachał,
Żuczek się
uśmiechnął, podejść się nie wahał;
Zaczęli rozmawiać i
po krótkiej chwili
każdy z nich już
wiedział, że się polubili,
Żuczek więc
zamieszkał w pobliżu Jeżyka –
przed nim drzwi w
swym domku nigdy nie zamyka.
Od tej chwili
zawsze sobie pomagają:
żołędzie i jabłka
wspólnie już zbierają.
Żuczek z tych
żołędzi buduje wieżyczki,
a pestki z
jabłuszek służą mu za drzwiczki.
Jeż nie tylko
głodny nie bywa już wcale;
wraz z Żuczkiem
urządza często huczne bale.
Na tych balach
bawią się wszyscy do świtu,
mnóstwo jest
radości, mnóstwo też zachwytów,
nikt nie śmie się
nudzić, każdy się uśmiecha –
bo bal u przyjaciół
to wielka uciecha!
Miło czuć się
przecież gościem honorowym.
(któż nie lubi
myśleć, że jest wyjątkowy?)
Należy pamiętać –
jabłka i żołędzie
nietrudno jest
znaleźć, rosną prawie wszędzie,
a mogą być kluczem
do wielkiej przygody,
nie tylko w pogodne
soboty i środy.
Żołędziowy Żuczek i
z jabłkami Jeżyk
Istnieją naprawdę –
trzeba w to uwierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz