Żył gdzieś kiedyś
Szlachcic młody,
był niezwykłej wprost
urody,
chciał na lepsze świat
wciąż zmieniać,
marzy mu się wolna
ziemia...
Żołnierz z niego
doskonały,
same zbierał on pochwały,
w słabszych stawał też
obronie,
zawsze był po
"jasnej" stronie.
Poznał kiedyś piękną
Księżną,
kruchą, cichą, ale mężną.
Sprawowała dzielnie
władzę.
(na romanse, cóż
poradzę?...)
Och, kochali się
szlachcice
w pięknej Księżnej ponad
życie,
każdy chciał z nią
tańczyć, pląsać,
nikt się przy niej nie
mógł dąsać.
Bal wydała Księżna nasza,
gości już na zamek
sprasza.
Także nasz znajomy Panicz
przybył tutaj - właśnie
dla niej...
Że kuzynem jej jest,
myślał,
ale oto wieść pomyślna:
nie są wcale spokrewnieni!
(och, czy ktoś się
zarumienił?)
"-Nie Kuzynka moja? -
Rety!
Och, ja kocham ją!
Niestety
ktoś się już koło niej
kręci,
ktoś ma takie jak ja
chęci..."
Ktoś chciał uwieść naszą
panią.
Szlachcic będzie bił się
za nią.
Pojedynek? - tak, niestety
-
bój o serce tej kobiety.
Szlachcic stał, honoru
bronił,
będzie bliznę miał na
dłoni...
Przegrał. Trudno, tak się
zdarza.
- Nie! Niech Króla nie
obraża!...
Lecz porywczy to
młodzieniec... -
tak, w banitę się
zamienił,
bo Król wygnał go z ziem
swoich.
(Szlachcic wcale się nie
boi...)
"- Spotkać Księżną
choć raz jeszcze,
poczuć te cudowne
dreszcze...
Muszę, zanim stąd odjadę
wyznać wszystko. Wiem, dam
radę!"
Znalazł damę swą nad wodą,
znów zachwycił się urodą;
fakt, że była dziś urocza.
On utoną w pięknych
oczach...
Była kąpiel też w
jeziorze,
cóż, o dosyć późnej porze,
no a w końcu to
wyznanie... -
Każda panna czeka na nie.
Mają teraz problem duży:
on, na pewno już w
podróży,
ona sama w zamku stoi.
Któż pocieszy ją, ukoi?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz