Pewien diabeł morski chciał zobaczyć słońce.
Wierszowanki Malowanki
Znajdują się tutaj rymowane opowiastki. To zarówno krótkie wierszyki jak i dłuższe historie dla młodszych, starszych i tych całkiem dużych. Trochę bajek, trochę życzeń, trochę wierszyków na różne tematy.
środa, 30 kwietnia 2025
Diabeł morski.
poniedziałek, 21 kwietnia 2025
W ogrodzie.
W ogrodowym gąszczu, wśród bujnej zieleni
pewien mały kotek w łowcę się zamienił.
Poluje na słońce, na wiatru podmuchy,
woli te rozrywki od miękkiej poduchy.
Obwąchuje mniszki, stokrotki i tuje.
Wszystko pięknie pachnie! Wszędzie wiosnę czuje.
Niezapominajki, a nawet porzeczki,
wzbudziły ciekawość podczas tej wycieczki.
Przyfrunęły pszczółki i jeden motylek,
który nam pozwolił podziwiać się chwilę,
Cudowna wycieczka, wspaniała wyprawa!
Czas miło spędzony i świetna zabawa!
sobota, 12 kwietnia 2025
Detektyw Cool'ombo i zaginiona receptura.
W pewnym wielkim mieście, w dość mrocznej dzielnicy,
miał swe małe biuro, przy głównej ulicy
detektyw Cool'ombo, a znany był z tego,
że potrafił znaleźć przestępcę każdego.
Duszno i ponuro było w jego biurze,
wrażliwi klienci czuli dreszcz na skórze…
Detektyw miał różne zalety i wady,
a smutki swe topił w kubku czekolady.
Czekolada była dość podłej jakości.
Miejsce odstraszało przypadkowych gości.
Klienci bywali tylko z polecenia.
Ci, dla których koszty nie miały znaczenia.
Cool'ombo miał zwyczaj siadać w gabinecie,
z nogami na biurku i myśleć o świecie.
Lubił mówić sobie: „To miasto jest moje!
Dzięki mnie mieszkańcy cieszą się spokojem.”
Siedział tak we wtorek, słońce zachodziło,
myślał, że niewiele dziś się wydarzyło…
Wtem usłyszał krótkie, donośne pukanie.
Wiedział, że za chwilę coś się tutaj stanie.
Zdjął nogi ze stołu, koszulę poprawił,
niezbyt czysty kubek czym prędzej odstawił
i czekał na gościa, który próg przekroczył.
Widok, który ujrzał nieco go zaskoczył.
W drzwiach stała kobieta, gładko uczesana,
twarz miała zmartwioną. Płakała od rana?
Detektyw już wiedział: sprawa się zaczyna.
Ona powiedziała: „Jestem Katarzyna”.
Przychodzę do pana w sprawie zaginięcia.
Pan jest detektywem. Ja nie mam pojęcia
gdzie pytać? Co robić? Jak zgubę odszukać?
Od czego mam zacząć? W które drzwi zapukać?”
Cool'ombo odchrząknął, prosił, by usiadła.
Kobieta z westchnieniem na fotel opadła.
Zaczęła opowieść: „To stało się wczoraj.
Sprawdzam me przepisy każdego wieczora.
Wie pan, czekoladki są jak dzieła sztuki.
Potrzebna jest pasja i lata nauki…
Wszystkie receptury przechowuję w domu,
planów i pomysłów nie zdradzam nikomu.
Aż tu właśnie wczoraj przyszedł czas na nowe,
w całkiem innym stylu, bardzo wyjątkowe!
Wprost pod zamówienie ważnego klienta!
Ktoś skradł recepturę! Ja jej nie pamiętam!...”
Detektyw historii wysłuchał uważnie.
Wykonał notatki. Wyglądał poważnie.
„Przyjmuję zlecenie. Odnajdę złodzieja.”
W kobietę wstąpiła nieśmiała nadzieja.
***
Cool'ombo przeglądał prasę i notatki,
umiał rozwiązywać niełatwe zagadki,
świetnie łączył fakty, znał się na dedukcji,
chociaż nie rozumiał receptur produkcji…
Ze swojego kubka siorbnął czekoladę,
otarł dłonią usta i pomyślał: „Jadę!”
Znał przed wielu laty pewnego człowieka,
który dość skutecznie mu dotąd uciekał.
Dubajew, bo tak się ów człowiek nazywał,
zaszył się gdzieś na wsi i nie pokazywał.
Nikt go nie widywał, zatarły się ślady.
Lecz to on był właśnie fanem czekolady.
Przed laty zginęła ogromna dostawa –
przeróżne słodkości. Bardzo głośna sprawa.
Padły podejrzenia, lecz winnych nie było.
Zbyt szybko i sprawnie wszystko się odbyło…
Nasz detektyw wiedział, że podły Dubajew
jest kolekcjonerem. I, że skądś dostaje
wieści o nowościach w branży cukierniczej.
Jest w to zamieszany! On kocha słodycze!
Cool'ombo wyśledził w końcu Dubajewa.
Wiedział, że go złapie, a tamten wyśpiewa,
gdzie jest receptura przed światem ukryta.
Pozostało tylko dziś złodzieja schwytać.
Gdy detektyw dotarł do willi za miastem,
wszystko powolutku stawało się jasne.
Zadzwonił dwukrotnie i został wpuszczony.
Gospodarz już czekał? Nie był zaskoczony?
Dom był urządzony z ogromnym rozmachem,
wyróżniał się stylem, a także… zapachem.
Czy to jest kakao, karmel, czy migdały?
Aromat kuszący, słodki. Doskonały.
„Mam cię!” – rzekł Cool'ombo bez chwili wahania.
Rozejrzał się wokół z wyrazem uznania,
a to, co zobaczył, prawie z nóg zwalało.
Jak taką kolekcję zdobyć się udało?!
W całym domu stały kredensy i lady,
pełne najróżniejszych odmian czekolady.
Na środku salonu, w przeszklonej gablocie
była receptura, wokół niej – łakocie!
Padły szybko słowa: „Oddaj recepturę!
Jeśli się pospieszysz, ocalisz swą skórę!
Masz jedyną szansę, oddaj po dobroci!
Wtedy uratujesz część swoich łakoci.”
Dubajew za bardzo kochał swoje zbiory,
nie miał też zupełnie ani krzty pokory,
więc tylko się zaśmiał paskudnie, nerwowo.
Spojrzał na kolekcję swoją wyjątkową.
Detektyw nie przywykł, by ktoś mu odmawiał
i dłużej niż chwilę się nie zastanawiał.
Podbiegł błyskawicznie do najbliższej lady,
wyjął z niej przepiękne jajko z czekolady.
Wiedział już, że wygrał, znowu dopiął swego!
Powiedział spokojnie: „Naprawdę chcesz tego?
Jeśli z recepturą mnie stąd nie wypuścisz,
za chwilę to jajko chyba się… rozpuści!”
Złodziej drgnął i wreszcie był troszeczkę spięty.
Warknął: „Tak, wygrałeś…” Dodał: „Bądź przeklęty!
Zabierz recepturę i oddaj to jajo!
To jest najcenniejsza pamiątka z Dubaju…”
***
Znów kolejny sukces! Zguba odzyskana!
Cool'ombo świętował zwycięstwo do rana
siorbiąc czekoladę i jedząc banany.
Będzie jutro znowu strasznie niewyspany…
Następnego ranka, bolała go głowa,
marzył, by pod kołdrą móc się jeszcze schować,
lecz był umówiony ze swoją klientką,
więc do biura zmierzał wyjątkowo prędko.
Czekając, spokojnie siorbał czekoladę
z obitego kubka (cóż, taką miał wadę…)
usłyszał za drzwiami stukanie obcasów.
Prędko drzwi otworzył, by nie tracić czasu.
Zaprosił uprzejmie klientkę do biura,
skinął lekko głową: „Oto receptura…”
Choć nie było łatwo, dziś oddaję zgubę.
Sprawa znów się kończy tak, jak bardzo lubię.”
Pani Katarzyna chcąc mu się odwdzięczyć,
Niewielką paczuszkę zdołała mu wręczyć.
„Proszę przyjąć prezent oraz skromną radę:
w życiu szkoda czasu na złą czekoladę.”
***
Tak się zakończyło to słodkie zlecenie.
Znów detektyw w biurze z kubkiem w dłoni drzemie.
Czeka na kolejną swoją wielką sprawę.
Życie detektywa chyba jest ciekawe!
Ilustrację wygenerowała Canva.
Bajki możecie również posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=jDegsAUaYoE Czyta Marta Karwat czyli Poczytaj mi Marto.
niedziela, 24 listopada 2024
Świt.
Dzień dobry wszystkim! Otwórzcie oczka!
Kończy się wreszcie deszczowa nocka.
Czas zacząć działać, z życiem się zmierzyć,
w dobre prognozy na dziś uwierzyć.
Bo o poranku, gdy słońce wstaje,
świat bardzo piękny znów się wydaje:
świergoczą ptaki i drzemią koty,
świt się już budzi różowo – złoty.
Kiedy o brzasku idę przez miasto
patrzę, jak wolno latarnie gasną,
zaspani ludzie do pracy pędzą:
jedni się spieszą, a inni zrzędzą…
Co nas miłego dziś spotkać może?
Czy świat w różowym będzie kolorze?
Czy raczej szary, smutny, ponury?
Zaświeci słońce? Nadciągną chmury?
Ty decydujesz, co się wydarzy.
Czy coś miłego dziś się przydarzy?
Czy ciężka szarość zasnuje niebo?
A może spotka cię coś dobrego?
Jutro znów wstanę nim słońce wzejdzie.
Gdy świt różowy cicho nadejdzie
już będę czekać na dobre chwile,
pełna nadziei w ulicznym pyle.
Ilustracja wygenerowana przez AI (Canva).
poniedziałek, 11 listopada 2024
Niepodległość. Piosenka.
jesteś mym kolegą.
Czasem nie rozumiem ciebie,
ale co w tym złego?
Chcemy bawić się tak samo,
uczyć się – koniecznie!
Chcemy mówić tato, mamo
i czuć się bezpiecznie.
Niepodległość – dla mnie i dla ciebie.
Niepodległość – byśmy mieli siebie.
Niepodległość – jak to pięknie brzmi!
Niepodległość – to wolności drzwi!
Mamy tutaj swe rodziny
i tradycje swoje,
różne święta obchodzimy.
Czasami się boję.
Bo gdzieś tam jest ma ojczyzna,
bardzo za nią tęsknię.
Muszę się do czegoś przyznać –
Och! Jak tam jest pięknie!
Niepodległość – dla mnie i dla ciebie.
Niepodległość – byśmy mieli siebie.
Niepodległość – jak to pięknie brzmi!
Niepodległość – to wolności drzwi!
Kraj twój uczę się szanować,
poznaję zwyczaje,
chcę byś mnie zaakceptował -
w końcu tu zostaję.
Żyjmy w zgodzie blisko siebie,
bo po co się kłócić,
ja szanuję kraj twój, ciebie,
i nie mam gdzie wrócić.
Chcę tu mieszkać, żyć szczęśliwie
i mieć swoje plany.
Prawda, że to jest możliwe?
Czuję się kochany.
Niepodległość – dla mnie i dla ciebie.
Niepodległość – byśmy mieli siebie.
Niepodległość – jak to pięknie brzmi!
Niepodległość – to wolności drzwi!
Lodówka.
Na tę katastrofę nic nie wskazywało:
kończył się październik, czasu było mało.
Nic nadzwyczajnego: mnóstwo pracy w biurze,
klienci, terminy, sprawy małe, duże…
Od świtu do nocy pędzi moje życie.
Mimo to – o dziwo – mam się znakomicie.
Nie chudnę, nie tyję, nawet nie choruję,
czasami wieczorem tylko senność czuję.
Końcem października, jak już wspominałam,
bardzo pracowicie swoje dni spędzałam,
tęsknie wypatrując wolnego dnia w domu,
bym mogła się w oczy nie rzucać nikomu…
I gdy wreszcie nadszedł ten dzień wymarzony,
taki wyczekany, piękny i wyśniony,
otworzyłam w końcu swe oczy zaspane.
Pomyślałam: Teraz zajmę się śniadaniem”.
Leżę tak i myślę, na co mam ochotę:
jajecznica z boczkiem? Może grzanki złote?
Sałateczka z fetą? Gofry… Ach, rozpusta!
I nagle pojmuję… Sh…t! Lodówka PUSTA!
Blady strach mnie zmroził, kiedy zrozumiałam,
że cokolwiek kupić wczoraj zapomniałam!
W lodówce zostało tylko blade światło.
Przede mną dzień wolny. Cóż, nie będzie łatwo…
Sklepy dziś nieczynne, knajpki też zamknięte.
Został słoik dżemu. Do picia mam miętę…
Na szczęście dla kota jest ostatnia puszka –
on by nie darował mi pustego brzuszka.
Miało być tak pięknie, wyszło – cóż, dość licho.
Póki co, pod kocem zakopię się cicho,
może pośpię jeszcze, przeczekać spróbuję?
Przecież wcale głodna jeszcze się nie czuję…
Potem zrobię kawę, cóż pewnie bez mleka…
Do końca wolnego dnia jakoś doczekam…
Morał z tej historii troszeczkę mnie wzburzył:
Wolne mi po prostu zupełnie nie służy…
Ilustracja: Canva
Muchomor.
Czerwony kapelusz, na nim kropki białe
rośnie sobie w lesie. Tam mieszka – na stałe.
Wygląda prześlicznie, ale go nie zrywaj.
Stań obok i popatrz, jeśli chcesz – podziwiaj.
sobota, 7 września 2024
Głowa do góry!
Są w życiu momenty, gdy wyraźnie czujesz,
niedziela, 28 lipca 2024
Wciąż młodzi.
Urson Floki.
Jabłkowy robaczek.
Bielsko-Biała, moje miasto.
piątek, 28 czerwca 2024
Panna Edyta i koty. Limeryk.
Panna Edyta mieszka z kotami,
które buszują między książkami
zrzucą coś czasem
z wielkim hałasem.
Świetnie się bawią całymi dniami.
Na zdjęciu koty Edyty :)
Dzień Dziecka.
Kiedy na czymś ci zależy,
weź los w swoje ręce.
Musisz bardzo mocno wierzyć,
i chcieć coraz więcej.
Bo marzenia się spełniają
choć czasem powoli,
lecz radości wiele dają
jeśli im pozwolisz.
Bądź więc dzieckiem całe życie,
świat piękny odkrywaj,
żyj szczęśliwie, żyj w zachwycie,
a dorosłym… bywaj.
Ilustracja M.
Kawa z mlekiem. Limeryk.
Pewna pani z małego miasteczka
wciąż ziewała zjadając ciasteczka
aż o poranku
na swoim ganku
wypiła kawę z kropelką mleczka.
Ilustrację zmalowało AI.
Majówka 2.
Gdy w majówkę praca woła
siedź cichutko, jeśli zdołasz.
Nie pomaga? Rób co trzeba,
łap przez szybę błękit nieba…
Nie trać siły i uśmiechu,
pracuj sprawnie i w pośpiechu.
W końcu czeka cię nagroda,
po południu tez pogoda,
może spacer gdzieś do lasu,
spędź przyjemnie trochę czasu.
Ciesz się z tego, co dostajesz!
Ciesz się życiem! Ciesz się majem!
Autorką ilustracji jest Ola Z.
piątek, 17 maja 2024
Alan. Wierszyk na zamówienie.
niedziela, 5 maja 2024
Majówka.
Deszcz.
Koszula.
wtorek, 23 maja 2023
Lisia piosenka.
Żarłoczna żaba. Żarcik.
Joga.
Nie pójdę nigdy na jogę,
bo się przekonać nie mogę.
Całkiem nie mam natchnienia
do takiego ćwiczenia…
A jednak, gdy się wybrałam,
od razu się zakochałam
i marzę przez tydzień cały
żebyśmy znów się bujały.
Paskudny kumpel.
Oda do poduchy.
piątek, 5 maja 2023
Gofry bąbelkowe.
Zamiast cukru. Żarcik "erpegowy".
Lubomir.
Kura. Wierszyk konkursowy.