sobota, 12 kwietnia 2025

Detektyw Cool'ombo i zaginiona receptura.

 W pewnym wielkim mieście, w dość mrocznej dzielnicy,
miał swe małe biuro, przy głównej ulicy
detektyw Cool'ombo, a znany był z tego,
że potrafił znaleźć przestępcę każdego.

Duszno i ponuro było w jego biurze,
wrażliwi klienci czuli dreszcz na skórze…
Detektyw miał różne zalety i wady,
a smutki swe topił w kubku czekolady.

Czekolada była dość podłej jakości.
Miejsce odstraszało przypadkowych gości.
Klienci bywali tylko z polecenia.
Ci, dla których koszty nie miały znaczenia.

Cool'ombo miał zwyczaj siadać w gabinecie,
z nogami na biurku i myśleć o świecie.
Lubił mówić sobie: „To miasto jest moje!
Dzięki mnie mieszkańcy cieszą się spokojem.”

Siedział tak we wtorek, słońce zachodziło,
myślał, że niewiele dziś się wydarzyło…
Wtem usłyszał krótkie, donośne pukanie.
Wiedział, że za chwilę coś się tutaj stanie.

Zdjął nogi ze stołu, koszulę poprawił,
niezbyt czysty kubek czym prędzej odstawił
i czekał na gościa, który próg przekroczył.
Widok, który ujrzał nieco go zaskoczył.

W drzwiach stała kobieta, gładko uczesana,
twarz miała zmartwioną. Płakała od rana?
Detektyw już wiedział: sprawa się zaczyna.
Ona powiedziała: „Jestem Katarzyna”.

Przychodzę do pana w sprawie zaginięcia.
Pan jest detektywem. Ja nie mam pojęcia
gdzie pytać? Co robić? Jak zgubę odszukać?
Od czego mam zacząć? W które drzwi zapukać?”

Cool'ombo odchrząknął, prosił, by usiadła.
Kobieta z westchnieniem na fotel opadła.
Zaczęła opowieść: „To stało się wczoraj.
Sprawdzam me przepisy każdego wieczora.

Wie pan, czekoladki są jak dzieła sztuki.
Potrzebna jest pasja i lata nauki…
Wszystkie receptury przechowuję w domu,
planów i pomysłów nie zdradzam nikomu.

Aż tu właśnie wczoraj przyszedł czas na nowe,
w całkiem innym stylu, bardzo wyjątkowe!
Wprost pod zamówienie ważnego klienta!
Ktoś skradł recepturę! Ja jej nie pamiętam!...”

Detektyw historii wysłuchał uważnie.
Wykonał notatki. Wyglądał poważnie.
„Przyjmuję zlecenie. Odnajdę złodzieja.”
W kobietę wstąpiła nieśmiała nadzieja.

***

Cool'ombo przeglądał prasę i notatki,
umiał rozwiązywać niełatwe zagadki,
świetnie łączył fakty, znał się na dedukcji,
chociaż nie rozumiał receptur produkcji…

Ze swojego kubka siorbnął czekoladę,
otarł dłonią usta i pomyślał: „Jadę!”
Znał przed wielu laty pewnego człowieka,
który dość skutecznie mu dotąd uciekał.

Dubajew, bo tak się ów człowiek nazywał,
zaszył się gdzieś na wsi i nie pokazywał.
Nikt go nie widywał, zatarły się ślady.
Lecz to on był właśnie fanem czekolady.

Przed laty zginęła ogromna dostawa –
przeróżne słodkości. Bardzo głośna sprawa.
Padły podejrzenia, lecz winnych nie było.
Zbyt szybko i sprawnie wszystko się odbyło…

Nasz detektyw wiedział, że podły Dubajew
jest kolekcjonerem. I, że skądś dostaje
wieści o nowościach w branży cukierniczej.
Jest w to zamieszany! On kocha słodycze!

Cool'ombo wyśledził w końcu Dubajewa.
Wiedział, że go złapie, a tamten wyśpiewa,
gdzie jest receptura przed światem ukryta.
Pozostało tylko dziś złodzieja schwytać.

Gdy detektyw dotarł do willi za miastem,
wszystko powolutku stawało się jasne.
Zadzwonił dwukrotnie i został wpuszczony.
Gospodarz już czekał? Nie był zaskoczony?

Dom był urządzony z ogromnym rozmachem,
wyróżniał się stylem, a także… zapachem.
Czy to jest kakao, karmel, czy migdały?
Aromat kuszący, słodki. Doskonały.

„Mam cię!” – rzekł Cool'ombo bez chwili wahania.
Rozejrzał się wokół z wyrazem uznania,
a to, co zobaczył, prawie z nóg zwalało.
Jak taką kolekcję zdobyć się udało?!

W całym domu stały kredensy i lady,
pełne najróżniejszych odmian czekolady.
Na środku salonu, w przeszklonej gablocie
była receptura, wokół niej – łakocie!

Padły szybko słowa: „Oddaj recepturę!
Jeśli się pospieszysz, ocalisz swą skórę!
Masz jedyną szansę, oddaj po dobroci!
Wtedy uratujesz część swoich łakoci.”

Dubajew za bardzo kochał swoje zbiory,
nie miał też zupełnie ani krzty pokory,
więc tylko się zaśmiał paskudnie, nerwowo.
Spojrzał na kolekcję swoją wyjątkową.

Detektyw nie przywykł, by ktoś mu odmawiał
i dłużej niż chwilę się nie zastanawiał.
Podbiegł błyskawicznie do najbliższej lady,
wyjął z niej przepiękne jajko z czekolady.

Wiedział już, że wygrał, znowu dopiął swego!
Powiedział spokojnie: „Naprawdę chcesz tego?
Jeśli z recepturą mnie stąd nie wypuścisz,
za chwilę to jajko chyba się… rozpuści!”

Złodziej drgnął i wreszcie był troszeczkę spięty.
Warknął: „Tak, wygrałeś…” Dodał: „Bądź przeklęty!
Zabierz recepturę i oddaj to jajo!
To jest najcenniejsza pamiątka z Dubaju…”

***

Znów kolejny sukces! Zguba odzyskana!
Cool'ombo świętował zwycięstwo do rana
siorbiąc czekoladę i jedząc banany.
Będzie jutro znowu strasznie niewyspany…

Następnego ranka, bolała go głowa,
marzył, by pod kołdrą móc się jeszcze schować,
lecz był umówiony ze swoją klientką,
więc do biura zmierzał wyjątkowo prędko.

Czekając, spokojnie siorbał czekoladę
z obitego kubka (cóż, taką miał wadę…)
usłyszał za drzwiami stukanie obcasów.
Prędko drzwi otworzył, by nie tracić czasu.

Zaprosił uprzejmie klientkę do biura,
skinął lekko głową: „Oto receptura…”
Choć nie było łatwo, dziś oddaję zgubę.
Sprawa znów się kończy tak, jak bardzo lubię.”

Pani Katarzyna chcąc mu się odwdzięczyć,
Niewielką paczuszkę zdołała mu wręczyć.
„Proszę przyjąć prezent oraz skromną radę:
w życiu szkoda czasu na złą czekoladę.”

***

Tak się zakończyło to słodkie zlecenie.
Znów detektyw w biurze z kubkiem w dłoni drzemie.
Czeka na kolejną swoją wielką sprawę.
Życie detektywa chyba jest ciekawe!

Ilustrację wygenerowała Canva.

Bajki możecie również posłuchać: https://www.youtube.com/watch?v=jDegsAUaYoE Czyta Marta Karwat czyli Poczytaj mi Marto.