piątek, 17 marca 2017

Inny smok.


Żył przed laty smok ogromny,
bardzo miły oraz skromny.
Smok na imię miał Serafin
i ziać ogniem nie potrafił.

Strasznym było to dramatem,
gdy ze swoim młodszym bratem
rozrabiali tuż za lasem
z wielkim czyniąc to hałasem.

Tytus (to brat Serafina),
kiedy złościć się zaczynał,
wielkim ogniem zionął z pyska,
aż mu płomień w oczach błyskał.

Wszyscy się Tytusa bali,
szybko przed nim uciekali
„smok, smok!” - krzycząc wniebogłosy -
„zaraz nam podpali włosy!”

Bardzo się Serafin smucił:
"Kto mnie ziania z ust nauczy?
Może gdybym zjadł papryki,
albo inne miał nawyki?"

Biedził wielce się, przejmował,
przed obcymi w domu chował,
aż któregoś dnia o zmroku,
kiedy sprzątał smoczy pokój,

znalazł małą tam biedronkę,
która właśnie szła na łąkę
i zgubiła się po drodze.
Zmartwił się Serafin srodze:

„Jak tu tej malutkiej pomóc?
dzisiaj już nie wyjdę z domu,
ale jutro o świtaniu,
nowe miejsce znajdę dla niej.

Dziś położę ją w pudełku
i przykryję kołderką,
by nie zmarzła tu przypadkiem.
Zaraz podam tez kolację.”

Ucieszyła się biedronka:
„Straszna przecież w nocy łąka.
Za to żeś mnie nie wyrzucił,
ja  rozmawiać cię nauczę

ze wszystkimi zwierzętami.
Będziesz smokiem nad smokami!
Po co tobie ogień w buzi,
po co straszyć małych, dużych?”

„Ach” - ucieszył się Serafin -
„wreszcie będę coś potrafił!
To u smoków jest czymś nowym.
Będę smokiem wyjątkowym!”

Śmiał się z niego brat Tytusek –
„Ty nie skrzywdzisz nawet muszek,
to wbrew smoczej jest tradycji -
smok o miłej aparycji...”

Martwił tatuś się, mamusia:
„Nikt nie boi się smoczusia,
co on, nasz nieboga, zrobi
kiedy spotka go ktoś srogi?”

Lecz Serafin był szczęśliwy,
wciąż unikał złych myśliwych,
nigdy nie zaczepiał ludzi,
więc w nich gniewu nie obudził.

Za przyjaciół miał zwierzątka,
polubiły go sarniątka,
nosił ziarnka małym ptaszkom
i częstował wszystkich kaszką.

Wszyscy bardzo go lubili,
chętnie zawsze z nim bawili,
grzeczny smok, to cud towarzysz -
już lepszego nie wymarzysz!

Za to Tytus, smok paskudny
zawsze miał charakter trudny,
straszył, palił i przerażał,
ciągle komuś się narażał,

Aż pewnego lata kiedyś
znów napytał sobie biedy;
w sidła łowcy go ujęli,
potem w klatce zatrzasnęli.

Zaś Serafin, nasz milutki,
lubił zbierać niezabudki
i rozmawiać z biedronkami.
Tak, był smokiem nad smokami!   

Przeżył lat co najmniej dwieście,
nawet w jednym smoczym mieście       
jego portret sztandar zdobił -
tyle miłych rzeczy zrobił.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz