Żył
gdzieś samotnie uprzejmy zając,
który
życzliwy był wszystkim wokół,
mówił
dzień dobry, w pas się kłaniając,
nie
chciał nikomu sprawiać kłopotu.
A
to zakupy przyniósł sąsiadce,
a
to nakarmił kotka czy pieska,
przejść
pomógł po chybotliwej kładce,
odwiedził
misia, który sam mieszkał.
Gdy
było trzeba z dziećmi się bawił,
zimą
tym słabszym narąbał drzewa,
gdy
się coś psuło - chętnie naprawił,
smutnym
- wesołe piosenki śpiewał.
Wszyscy
zająca bardzo chwalili
i
korzystali z jego pomocy,
czasem
o pomoc sami prosili,
w dzień, po południu, a nawet w nocy.
Nikt
nie zapytał nigdy malucha,
czy
sam niczego nie potrzebuje,
nikt
nie powiedział mu choć do ucha:
"Brawo,
kochany! Bardzo dziękuję."
"To
oczywiste" - każdy uważał.
"Pomoc
zająca mi się należy."
I choć
zwierzaczka nikt nie obrażał
czy
to wystarczy? No, bądźmy szczerzy!...
I
wtedy nadszedł dzień wyjątkowy:
dopadł
zajączka humor paskudny,
to
był dla niego czas całkiem nowy,
był
ciut płaczliwy, trochę marudny.
Nie
biegł z pomocą dziś do każdego,
bo
nie miał siły ani ochoty,
siedział
sam w domu. Dziś dzień dla niego,
nie
szukał sobie żadnej roboty.
Nastrój
zajączka trwał tydzień cały,
jadł
słodkie ciastka i pił kakao,
aż
się zwierzątka opamiętały:
"Co
z pomocnikiem się naszym stało?"
Ktoś
w drzwi zapukał, zając otworzył
i
grzecznie wpuścił gościa do domu.
W
mig przybyszowi ładnie wyłożył:
"Nie
chcę pomagać już tu nikomu.
Ja
jestem miły, pomocny, grzeczny,
a
wy się nawet nie uśmiechacie,
czy
to pochmurny dzień, czy słoneczny.
Wolę
więc siedzieć we własnej chacie...
Nie
chcę zaszczytów, ani zapłaty,
tylko
uśmiechu trochę wzajemnie,
to
dobre słowo czyni bogatym.
Tak,
to niewiele, a jest przyjemniej."
Gość
sobie poszedł trochę zmartwiony
i
zaskoczony sprawy obrotem
do
swych sąsiadów ruszył zdumiony.
Zaraz
opowiem, co było potem.
Wszyscy
zaczęli się zastanawiać
może
faktycznie są trochę oschli?
Może
świat trzeba zacząć naprawiać?
Zgodnie
do wspólnych wniosków już doszli.
Każdy
obiecał, że się postara,
uśmiech
na buzi mieć choć przez chwilę,
bo
to recepta na smutki stara.
Tyle
wystarczy. Albo aż tyle…
I
od tej pory żyli przyjemniej
zając
i jego sąsiedzi mili,
dbali
o siebie wszyscy wzajemnie,
odtąd
dla siebie życzliwi byli.
Bycie
życzliwym nic nie kosztuje,
to
zwykła troska i dobre serce;
ale
przed chandrą świetnie ratuje -
wystarczy
uśmiech, czasem nic więcej.
Sporo
przed nami dni bardzo zimnych,
bo
pora roku niesprzyjająca,
bądźmy
życzliwi dzisiaj dla innych,
darujmy
sobie troszeczkę słońca.
Autorką
ilustracji jest Agnieszka.