Chcę żebyście dzisiaj poznali mrównika,
zwierzę wyjątkowe i zabawne trochę,
domem jego piękna i ciepła Afryka,
a on sam jest wielkim leniuchem i
śpiochem.
Tak przynajmniej było w rodzinie
mrówników,
aż do chwili przyjścia na świat
Euzebiusza,
norkę swoją mieli gdzieś tam, na Równiku,
każdy mrównik nocą na wyprawę ruszał.
Nocą, bo to pora jest najlepsza właśnie,
by się dobrze najeść mrówek i termitów,
kiedy tylko słonko schowa się i zaśnie,
to można ucztować do bladego świtu.
Nasz Euzebiusz jednak był troszeczkę
inny
owszem, bardzo lubił rodzinne wyprawy,
lecz gdy wszyscy spali, on nie czuł się
winny
i załatwiał swoje, całkiem inne sprawy.
Chciał czymś się wyróżnić, nie tylko
polować,
spełniać swe marzenia, dotąd całkiem
skryte.
Życie szybko mija, on nie chciał
żałować,
więc
zaczął się bawić z ogromnym zachwytem.
Największym marzeniem naszego mrównika,
było zostać znanym spikerem radiowym,
pracować z zapałem tam, gdzie gra
muzyka,
co dzień opowiadać o czymś całkiem
nowym.
Zaczął często ćwiczyć, by dojść do
perfekcji,
głos chciał mieć donośny i zdecydowany,
był bardzo sumienny, nie opuszczał
lekcji,
nie bywał znudzony ani też zaspany.
Na początku trzeba rozluźnić swe ciało -
głos nie będzie ładny gdy jesteś napięty,
trzeba stanąć prosto, wznieść ręce
pomału,
potem je opuścić i być uśmiechniętym.
Teraz skłony głowy: do przodu, na boki,
delikatne ruchy, także dookoła,
potem trzęsąc ciałem, wykonać podskoki,
nawet coś głupiego do siebie zwołać.
Gdy się skacze, można rękami potrząsać,
rozluźnionym całkiem, jak człowiek
pierwotny,
tak aby się z napięć troszkę pootrząsać,
i by przestać wreszcie być takim
markotnym.
Mrównik słuchał porad uprzejmych
kolegów,
którzy trochę większe doświadczenie
mieli,
choć nie mieli czasu, żyli w ciągłym
biegu,
lecz Euzebiuszowi bardzo pomóc chcieli:
Odpocznij przez chwilę, weź oddech
głęboki,
unieś w górę ręce i ssssss-ycz na
wydechu,
możesz zamknąć oczy, kołysz się na boki,
zrób to kilka razy: wolno, bez
pośpiechu.
Gdy się rozluźniłeś, buzię rozgrzejemy,
skup się teraz proszę, bo to ważna
sprawa,
najpierw swoją żuchwę chwilę masujemy,
a potem zaczyna się niezła zabawa...
Musisz mocno wypchnąć policzek językiem,
z początku powoli, coraz szybciej potem,
tobie trochę prościej, bo jesteś
mrównikiem,
lecz także dla innych nie będzie
kłopotem.
Teraz swym jęzorem obliż własne usta,
kiedy są zamknięte, dokładnie, od
środka,
potem otwórz paszczę – zważ, by była
pusta –
znów obliż dokładnie, jakby była słodka.
Że jesteś konikiem spróbuj poudawać:
klik-klak jak kopytka - ponaśladuj
chwilę,
Prawda, że to całkiem udana zabawa?
A już ważnej pracy jest za nami tyle.
Kolejne zadanie to jest dzióbek ładny,
zrób nim kilka ruchów i w lewo, i w
prawo.
Cały czas pamiętaj - musisz być dokładny,
już po kilku ruchach będziesz ćwiczył z
wprawą.
Czas na głupią minę – wyszczerz
wszystkie zęby,
uśmiechnij się szczerze i usta
rozciągnij,
potem znowu dzióbek zrób ze swojej gęby,
dzióbkiem w prawo, w lewo, wyraźnie
przeciągnij.
I na zakończenie możesz parsknąć sobie,
niech powietrze ruszy twoimi wargami,
może nie słyszałeś o takim sposobie,
lecz ono rozluźnia między zadaniami.
Euzebiusz uwielbiał te wszystkie
ćwiczenia,
starał się ogromnie, bardzo ciężko ćwiczył.
Z każdym dniem kolejnym jego głos się
zmieniał,
był coraz piękniejszy – na to właśnie liczył.
Wiedział, że niedługo już będzie gotowy,
i jego marzenia spełnią się na szybciutko,
będzie miał głęboki, miękki głos
radiowy,
wreszcie poprowadzi audycję króciutką.
Autorem ilustracji jest Julia Witas.
Bajka powstała specjalnie dla megaglos.com, jako pierwsza część rozgrzewki aparatu mowy.