Strony

Tematy bajek i wierszyków

piątek, 27 stycznia 2017

Kura u weterynarza.



Przyszła do lekarza kura
smutna  jak ponura chmura:
"pani doktor, ja nie mogę,
coś mnie kłuje w lewą nogę!"

Kura łapę pokazuje
i już widać co ją kłuje:
ostra drzazga wlazła w pazur -
to przyczyna jest urazu.

"Jak mam biegać po podwórku
kiedy kłuje mnie w pazurku?
Jak mam znosić jaja duże,
kiedy myślę o pazurze?..."

Pani doktor obejrzała,
a gdy drzazgę wyciągała
kura nawet nie gdakała,
była grzeczna - bo zemdlała...

Lecz już  jutro nasza kurka
będzie biegać po podwórkach
i omijać będzie drzazgi -
bo to wstrętne są drobiazgi...

środa, 25 stycznia 2017

Dżordż i pies.


Klatka z kanarkiem stała w salonie,
blisko przy oknie, po prawej stronie,
za oknem wiosną kwitła jabłonka,
a Dżordż wystawiał piórka do słonka.

Emma, to była starsza już pani
z miłym uśmiechem oraz zmarszczkami,
kanarek kochał ją wprost szalenie,
bo podawała co dzień jedzenie.

Żyli spokojnie w domku malutkim,
nie dopadały ich żadne smutki,
dni im mijały zwykle podobnie
i tak im było bardzo wygodnie.

Pewnego razu, dwie wnuczki Emmy
miały z nią spędzić weekend przyjemny.
Przywiozły z sobą małego pieska,
który wraz z nimi miał też pomieszkać.

Dżordż był zdumiony tym wydarzeniem -
było to przecież dziwne szalenie
w małym mieszkanku tłok taki duży
cały codzienny spokój mu zburzył.

Wnuczki, to były dziewczynki grzeczne,
chciały pomagać babci koniecznie
bardzo wesołe, głośno się śmiały
nigdy zbyt długo w miejscu nie stały.

A ten ich piesek biegał dokoła,
na widok Dżordża stanął przed stołem,
kłapnął swym pyskiem, zęby wyszczerzył
i na dodatek jeszcze się zjeżył…

Dżordż ćwierknął pięknie raz, drugi, trzeci,
miało to znaczyć: „Cześć, jak ci leci?”
Pies z ciekawości jęzor wystawił,
przysiadł na łapach, uszy postawił…

potem zaszczekał, a Dżordż zaćwierkał
i tak zrodziła się przyjaźń wielka.
Zaczęli obaj, teraz w duecie,
wspólne rozmowy o wielkim świecie.

Mieli zupełnie inne spojrzenia
i całkiem inne własne wrażenia.
Światy ich były zupełnie różne,
dojście do wspólnych ustaleń – próżne.

Dżordż nie rozumiał zupełnie tego,
jak można z miski nie zjeść wszystkiego?
On wszystko zjadał, natychmiast, zaraz,
Emma się przecież tak bardzo stara…

Choć gdyby ptaszek dostawał kości,
to wtedy mógłby się nawet złościć...
Jak można jadać coś tak wstrętnego?
coś tak, po prostu - niejadalnego!

Albo jak chodzić na wszystkich nogach?
Po co się wspinać wolno po schodach?
Po to są skrzydła, można podlecieć,
nie ma potrzeby chodzić po świecie.

Kolejna sprawa: dziwne szczekanie,
straszne i głośne takie wołanie,
lepiej subtelnie ćwierkać piosenki –
to są łagodne i miłe dźwięki.

Pomimo różnic jakoś przetrwali,
choć się czasami przekrzykiwali,
weekend się skończył niespodziewanie
i już czas przyszedł na pożegnanie.

Wyjechał piesek i dwie dziewczynki,
Emma podlała swoje roślinki,
usiadła blisko kanarka klatki
i haftowała piękne makatki.

Autorem ilustracji jest Robert Semik.

piątek, 20 stycznia 2017

Wędrówka.



Zanim wybierzesz się na wędrówkę,
spakuj uważnie w plecak wałówkę,
weź pelerynę, ciepłą kurteczkę
i raźnym krokiem rusz na wycieczkę.

Mapę zapakuj byś nie zabłądził,
tutaj od zawsze natura rządzi,
koniecznie ubierz wygodne buty.
Pamiętaj – szlakiem idź. Nie na skróty.

Na szlaku znajdziesz, gdy będziesz cicho,
niejedno leśne, ciekawskie licho;
dzik, lis, wiewiórka  czy inne zwierzę,
można je spotkać, mówię ci szczerze.

A kiedy dotrzesz już do schroniska,
kiedy przyrodę poznasz z tak bliska,
odłożysz plecak, siądziesz na trawie,
i stwierdzisz – ależ cudnie się bawię.

czwartek, 12 stycznia 2017

Krótka historia znudzonego Dżordża.


Dżordż był kanarkiem ślicznym, żółciutkim,
żył sobie w klatce, w domku malutkim,
w niedużym mieście, w ładnej dzielnicy,
przy dość spokojnej, cichej ulicy.

Życie miał jednak nudne szalenie:
co dzień dostawał dobre jedzenie,
każdy podziwiał ptaszka pięknego,
każdy coś mówił o nim miłego.

Żadnych emocji, nic tylko nuda,
o czym, pomyśli - wszystko się uda,
ciągle to samo: jedzenie, spanie,
i oczywiście piękne śpiewanie.

Dżordż monotonią tą był znudzony,
obmyślił kiedyś więc plan szalony:
ucieknie z klatki, hen w świat szeroki,
będzie podziwiał piękne widoki.

Tak postanowił w pewien poranek
i już rozpoczął oczekiwanie
aż ktoś zostawi otwartą klatkę -
ptaszek wyfrunie wtedy przypadkiem...

W pochmurny wtorek, nieduża Ania
dzielnie zabrała  się do sprzątania
klatki z kanarkiem, a wtedy ptaszek
fru - i odleciał z drzwiczek hałasem...

Miał sporo szczęścia bo chociaż wiało,
okno otwarte dzisiaj zostało,
szybko wydostał się na ulicę
i już podziwiać mógł okolicę.

Wtedy wiatr powiał z ogromną siłą,
Dżordżowi piórka wytarmosiło,
rzuciło ptaszkiem z mocą tak dużą,
że wylądował tuż przed kałużą.

Napił się wody bo był spragniony,
lecz do czyściutkiej przyzwyczajony,
skrzywił się strasznie, trochę pokichał
fuj... bleee... paskudna.... - tak sobie wzdychał.

Nagle deszcz zaczął padać rzęsisty -
dotąd kanarek był zawsze czysty,
lecz w wodzie zwykle się nie zanurzał...
Ta ilość wody jest strasznie duża!

Na domiar złego właśnie tuż obok
jechał samochód dość szybko drogą,
ochlapał ptaszka wodą i błotem.
Potem nasz ptaszek zmykał przed kotem...

Wrócił do domu z zachwytem w oczach:
och, jakaż moja klatka urocza!
Jak tu spokojnie, miło, czyściutko,
nic się nie dzieje, wciąż jest suchutko...

Ach, będę śpiewał za ziaren kilka!
W zamian potrzebna mi tylko chwilka,
by rozkoszować się tą wygodą
i nie przejmować się już pogodą.


 


Autorem ilustracji jest Robert Semik.

czwartek, 5 stycznia 2017

Wieczorem, u królików.



Późnym wieczorem, na małym wzgórzu,
w niewielkiej norce, czystej, bez kurzu,
mama króliczek, z królikiem dzieckiem
cicho czytają śliczną książeczkę.

W tej pięknej książce są cudne baśnie.
Mały króliczek wie, że nie zaśnie,
póki do końca ich nie usłyszy.
Lepiej jest czytać niż siedzieć w ciszy.

Mama cierpliwie czyta i czyta,
króliczek słucha, o nic nie pyta,
chłonie historie strasznie przejęty,
słucha o skarbach, światach zaklętych,

o bohaterach co świat ratują
i o złych ludziach, którzy polują.
W tych bajkach zawsze dobro wygrywa,
źli przegrywają - tak właśnie bywa.

I tak co wieczór siedzą, czytają
i przy okazji się przytulają,
mały króliczek ze swą mamusią.
Wiesz, oni bardzo kochać się muszą.